fizjoterapeuta-rodzic

Współpraca – fizjoterapeuta i rodzic

Jeżeli Twoje dziecko kiedykolwiek wymagało fizjoterapii, to być może zastanawiałaś/eś się jak powinna wyglądać współpraca z terapeutą? Czy ta relacja bardziej przypomina tę z nauczycielem czy z lekarzem? Czy Twoja obecność na zajęciach pomaga czy wręcz przeciwnie? Czy zgłaszać swoje wątpliwości czy lepiej się nie wtrącać? Kto w tym układzie podejmuje decyzje? 

Rodzic na terapii

Od niedawna mój syn uczęszcza na zajęcia logopedyczne, na które jeździ z tatą. Po pewnym czasie zapytałam męża, jak przebiegają zajęcia, na co powiedział, że jest w porządku, tylko ma już dość trzymania syna na kolanach… 

Są dzieci (zwłaszcza te najmłodsze), które bezpiecznie czują się tylko w obecności rodzica. Wtedy tak naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać, rodzic powinien być blisko.

Jak zacząć tę podróż?

Wiele zależy od wieku dziecka i relacji z rodzicem. To co działa u przedszkolaka, może odnieść przeciwny skutek u nastolatka. Jaka jest więc ogólna zasada? Na początku warto, aby rodzic przygotował dziecko na wizytę u fizjoterapeuty. I nie chodzi tu jedynie o higienę osobistą 😉 Warto opowiedzieć dziecku czym zajmuje się fizjoterapeuta, jak będzie przebiegało badanie i terapia. Jeżeli tego nie wiesz, możesz zadzwonić do ośrodka, do którego idziecie na konsultację i o to zapytać. Ważne jest też, aby dziecko wiedziało z jakim problemem się zgłaszacie i jaki jest cel.

Motywacja dziecka jest kluczowa

Problem w terapii pojawia się kiedy motywacja wychodzi tylko od rodzica. Dziecko wtedy czuje się zmuszone do czegoś na co nie ma ochoty i odbija się to na terapii. Oczywiście zdarza się, że w zespole Fizjo-dziecko będzie taka “chemia”, że dziecko będzie chętnie chodziło na zajęcia, ale tego nie da się zagwarantować. Nie zawsze zaiskrzy. Rodzice obierają różne strategie: nagrody/kary, zmuszanie, tłumaczenie. Z moich obserwacji wynika, że najlepiej zacząć od rozmowy z dzieckiem i zachęcania go do zadawania pytań.

A co z motywacją rodzica?

Dobrze jest też zadać SOBIE pytanie: czego oczekuję od terapii mojego dziecka. Jeżeli rodzic oczekuje, że poprawa postawy nastąpi tylko dzięki zajęciom w gabinecie raz w tygodniu przez dwa miesiące, to niestety prawdopodobnie się zawiedzie. Dobrze działa postawienie sobie głównego celu i podzielenie go na mniejsze. Najlepiej zrobić to razem z dzieckiem aby czuło, że ma realny wpływ na terapię i że jest w dużym stopniu odpowiedzialne za jej efekty. 

Kiedy mamy już postawiony cel, wraz z terapeutą warto nakreślić drogę, którą będziemy do tego celu dążyć i weryfikować, czy te działania się sprawdzają. Terapia to nie jest tylko praca w gabinecie raz w tygodniu, ale też wszystkie działania, które podejmujemy poza nim.

Rodzic obecny vs. nieobecny

Nie każde dziecko czy nastolatek dobrze pracuje w czasie terapii kiedy rodzic jest w gabinecie. Bywa tak, że dzieci są skrępowane tą sytuacją i cały czas szukają kontaktu z rodzicem, zagadując i pytając o rzeczy zupełnie nie związane z tym co akurat dzieje się w terapii. Takie zachowanie bardzo utrudnia pracę terapeucie, zwłaszcza, że nie chce wyjść na gbura;) Są też dzieci, które krępują się rodzica, np. dorastająca osoba, której ciało się zmienia a jednak w czasie fizjoterapii musi się rozebrać. Bywają też rodzice strofujący dzieci, które przez to stają się spięte i zestresowane. To nie jest obojętne dla ciała, a tym samym efektów terapii. 

Kiedy dać dziecku trochę przestrzeni?

Zdarza się, że dziecko przy rodzicu czuje się na tyle bezpiecznie, że nie chce współpracować z terapeutą. Ku niezadowoleniu rodzica, zaczyna żartować i robić wszystko, tylko nie to o co prosi osoba prowadząca. W takich sytuacjach często na korzyść działa opuszczenie sali przez rodzica.

Jeżeli mamy wątpliwości czy dziecko powinno zostać samo, można zrobić prosty test i np. wyjść z sali pod pretekstem udania się do toalety czy po wodę. Po takiej krótkiej nieobecności można wspólnie porozmawiać jak opcja jest lepsza i jak zaplanować zajęcia aby były jak najbardziej efektywne. 

Całkiem inaczej wygląda ta kwestia w przypadku nastolatków. W tym okresie rodzic często jest wrogiem numer jeden i często ta wrogość przeniesiona jest na terapeutę (w końcu fizjo trzyma bardziej z rodzicem niż ze mną). Do tego dochodzi też często zmieniający się wygląd fizyczny, co jest też wstydliwym i trudnym okresem dla młodego człowieka. Spróbuj przypomnieć sobie, jak to wyglądało w Twoim przypadku. Często łatwiej jest się rozebrać przy specjaliście, który jest obcy niż przy własnym rodzicu. 

Współpracujmy!

Pamiętajmy o tym, że w zespole dziecko-rodzic-terapeuta wszyscy gramy do tej samej bramki. Jeżeli terapeuta sugeruje, że dobrym pomysłem byłoby zostawienie dziecka samego na zajęciach być może jest to dobra opcja do rozważenia. 

Jeżeli dziecko nie wykonuje zaleconych ćwiczeń domowych, zatajanie tego nie rozwiąże problemu. Fizjoterapeuta nie jest belfrem rozliczającym Was za wykonane (lub nie) zadania.  Celem jest zawsze poprawa stanu pacjenta. Jeżeli jest jakaś przeszkoda, warto o tym porozmawiać, być może wspólnie znajdziecie rozwiązanie. 

Czy mój syn nadal spędza zajęcia na kolanach taty?

Zasugerowałam, żeby chłopaki umówili się, że na następnych zajęciach synek będzie siedział sam a tata na krzesełku w tym samym pomieszczeniu. Było trochę oporów, ale konsekwentnie trzymaliśmy się tego planu. Wiedzieliśmy, że jest na to gotowy.

Po wstępnym krótkim sprzeciwie, synek pracował dużo lepiej na zajęciach i podejrzewam, że logopedce też było łatwiej. A tata w końcu wyprostował nogi 🙂 

Podziel się:

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top